|
|
Podobno język polski jest trudny dla obcokrajowców. Nie dziwię się. Jest trudny również i dla nas. Coraz częściej upraszczamy sobie życie zapożyczaniem słów albo całych zwrotów z języków obcych (czytaj: z angielskiego). To przecież znacznie łatwiejsze. Po co łamać sobie głowę tłumaczeniem skoro gotowy angielski zwrot brzmi całkiem nieźle, wszyscy wiedzą o co chodzi a do tego wypowiedź wygląda tak mądrze... |
To, że większość osób z którymi rozmawiamy na tematy zawodowe zna angielski nie usprawiedliwia stosowania angielsko-polskich dziwolągów językowych. |
Można mówić ładnie i ciekawie nie nadużywając obcych słów. Czasami to trudne, czasami niewygodne, ale warto próbować (zresztą trudne i niewygodne jest przede wszystkim dla mówiącego - dla słuchających - wręcz przeciwnie). Czy można nie używać w ogóle angielskich słów zastępując je całkowicie polskimi odpowiednikami? Zapewne. Ale i tutaj przesada nie jest wskazana. Czasami podanie polskiego odpowiednika dla pojedynczego obcojęzycznego terminu, który nie doczekał się jeszcze zgrabnego tłumaczenia wymaga dłuższej wypowiedzi. Jednakże obowiązkiem mówcy jest podanie takiego wyjaśnienia przynajmniej raz, przy pierwszym użyciu terminu. Co innego jednak podawanie obcojęzycznych skrótów lub nazw a co innego - używanie angielskich słów z polską deklinacją (fokusujemy się na określonym targecie) i tworzenie polsko-angielskich dziwolągów typu: trafik czy dil. Pamiętam pewne zdarzenie z roku 1986 lub 87, na początku tzw. ery komputerów osobistych. Pierwszą jaskółką tej ery był komputer ZX Spectrum (czy ktoś pamięta jeszcze te maszyny: 64 kB pamięci, ośmiobitowy procesor Z80, telewizor jako monitor, kasety magnetofonowe zamiast dysku i dyskietek). Kiedy w gronie kilku osób obserwowaliśmy z zapartym tchem przewijający się po ekranie dywan tekstu jakiegoś programu w BASIC-u jeden z kolegów naciskając największy z gumowych klawiszy (tak, tak, urządzenie miało gumowe klawisze, dlatego często było pieszczotliwie nazywane gumiakiem) oznajmił triumfalnie: "Spacja brejkuje skroling". I rzeczywiście obraz zatrzymał się. |